Bobsleje zaprojektowane przez „chińskie NASA” będą najszybsze w historii

Niecałe 3 lata temu, naukowcy z Chin, którzy na co dzień projektują rakiety kosmiczne, dostali najbardziej nietypowe zadanie w swoich karierach – mieli zaprojektować bobslej. Najszybszy w historii. Problem w tym, że nigdy wcześniej takiego nie widzieli. Zaczynając więc od stosu technicznych notatek i dwóch starych sań skupionych zza granicy, których nie wolno im było rozebrać, dołożyli swoje trzy grosze do bogatej historii dyscypliny.

To sport jeszcze starszy od samych zimowych igrzysk olimpijskich. Wszystko zaczęło się jeszcze w XIX wieku – Caspar Badrutt, hotelarz z St Moritz, sfrustrowany odwiedzinami gości wyłącznie w sezonie letnim, opracował cały plan zimowych rozrywek. Obok alkoholu i jedzenia, wyposażył swój hotel m.in. w sanki. W ciągu kilku lat St Moritz stało się czołową destynacją wakacyjną wśród angielskiej arystokracji, a ulice miasta przepełniły się dorosłymi dziećmi, demolującymi otoczenie rozpędzonymi sankami. Badrutt wprowadził kilka koniecznych udoskonaleń i wybudował specjalny tor do zjazdów, dając początek przyszłej dyscyplinie olimpijskiej.

Dwóch lub czterech zawodników pokonuje około 1200-metrowy tor (z co najmniej 15 zakrętami), na specjalnie zaprojektowanych saniach. W parze z efektownością idzie ogromne niebezpieczeństwo – przy prędkości około 150 kilometrów na godzinę, obijając się w twardych saniach, bobsleiści polemizują z grawitacją. Wstrząsy, jakie przyjmują ich mózgi, często prowadzą do trwałych uszkodzeń. Mimo to, bobsleje są jedną z najbardziej widowiskowych dyscyplin sportowych, znakiem firmowym zimowych gier.

Ku chwale chińskiego bobsleju

Właśnie dlatego gospodarze igrzysk, Chińczycy, nie mogli odpuścić rywalizacji na torze bobslejowym. Dopiero w 2016 roku, zbierając kilku entuzjastów niszowych rozrywek sportowych, uformowano drużynę narodową. Przez trzy lata nie zapewniono im jednak żadnej infrastruktury, a i tak nieliczne treningi musieli odbywać za granicą.

 

Chińczycy zdawali sobie jednak sprawę, że w bobslejach połowa rywalizacji odbywa się daleko poza torami, w pracowniach i laboratoriach. Projektowane dziś sanie są efektem miesięcy, czasem lat badań i testowania, żeby osiągnąć najwyższy poziom aerodynamiki, a w efekcie, szybkości. Dlatego właśnie w cały proceder zaangażowano naukowców z Launch Vehicle Technology – chińskiego odpowiednika NASA, czyli rządowej agencji odpowiedzialnej za przemysł kosmiczny.

Od samego początku pomysł był jasny – te same techniki i narzędzia, które są wykorzystywane w projektach statków kosmicznych, mają trafić do sań. A efekt oczywisty – chińscy bobsleiści w Pekinie mają być najszybsi w historii.

Naukowcy w CALT zaczęli od zera. Dosłownie. Do dyspozycji mając jedynie spisaną teorię i dwie pary już nieużywanych sań, których nie wolno im było rozebrać, musieli od samych korzeni zapoznać się z dyscypliną.

Dzisiejsze bobsleje są możliwie najlżejsze, ułatwiając dynamiczną dystrybucję masy na licznych zakrętach toru. Z tego względu, do konstrukcji podłoża użyto tego samego kompozytu włókna węglowego, z którego wykonuje się dzioby rakiet.

Zapomnieli o człowieku

W fazie testów po raz pierwszy się okazało, że naukowcy na co dzień projektujący rakiety, nie mają styku z profesjonalnymi sportami zimowymi. Tak mocno zafiksowali swoją uwagę na opływowym kształcie sań (założyli, oczywiście słusznie, że im mniejsza powierzchnia tarcia, tym większa prędkość), że poniekąd zapomnieli o tym, że w bobsleju muszą jeszcze zmieścić się zawodnicy.

Kiedy więc pierwszy test nowego rozwiązania na torze z udziałem bobsleistów skończył się fiaskiem, do gry włączono jeszcze jeden podmiot – Grupę FAW, czołowego chińskiego producenta samochodów. Mieli oni do badań nad aerodynamiką dołożyć swoje, dotyczące komfortu człowieka wewnątrz sań. 

Połączone siły tych od samochodów i tych od rakiet dały niesamowite efekty. Skonstruowany bobslej osiągał w jazdach testowych prędkość nawet 160 kilometrów na godzinę, zajmując miejsce wśród najszybszych tego typu rozwiązań na świecie. A i tu jeszcze nie postawiono kropki, bo apetyt wzrósł w miarę jedzenia.

Sanie mają jeszcze potencjał do udoskonalenia. Nie musząc już korzystać z obcych projektów (w których strukturę nie można ingerować), czołowe głowy chińskiej myśli technicznej wciąż pracują nad optymalizacją swojego autorskiego rozwiązania. Bo wystarczy pomyśleć, ile o państwowej nauce powiedziałby złoty medal…

autor rafał hydzik

Udostępnij

Translate »