Klóska: Będziemy grać w jednej lidze z Aspen czy Ruhpolding

Dolnośląskie Centrum Sportu to jeden z najbardziej ambitnych projektów w historii polskiego sportu. O postępach budowy oraz planach i aspiracjach związanych z obiektem w rozmowie z TheSport.pl opowiada Maciej Klóska – prezes Dolnośląskiego Parku Innowacji i Nauki, spółki samorządu województwa dolnośląskiego, odpowiedzialnej za realizację inwestycji.

Miłosz Marek: Dolnośląskie Centrum Sportu – piękna wizja. Co należy zrobić, żeby się spełniła?

Maciej Klóska: Otworzyć, wykończyć, uzyskać pozwolenie na użytkowanie. Liczymy, że to uda się zdobyć w okolicach wakacji. Chcielibyśmy testowo otworzyć obiekt we wrześniu dla pierwszych gości. Nadal podtrzymuję, że czwarty kwartał 2022 jest realny. Poza pandemią i zachwianym łańcuchem dostaw bardzo szybko odczuliśmy skutki wojny na Ukrainie. Nasi pracownicy w 80 proc. pochodzili stamtąd. Wrócili bronić swojej ojczyzny albo do swoich rodzin. Mamy troszeczkę problemów, ale radzimy sobie.

Na ile opóźnienia, które nie są zależne od was, krzyżują już biznesowe plany?

Chcielibyśmy otworzyć obiekt jak najszybciej, żeby mógł zacząć na siebie zarabiać, natomiast chcemy go także przygotować w stu procentach. Nie chcemy otwierać obiektu, który nie będzie w pełni funkcjonalny. 

Dolnośląskie Centrum Sportu to bardzo odważny projekt. Nowatorski, wizjonerski. Czy widzi pan gdzieś zagrożenie w kontekście niepowodzenia?

Wszyscy pięknie mówią o tym ośrodku – perełka dolnośląskiego sportu. Uważam, że tak będzie. Popularne miejsce, Polana Jakuszycka, Bieg Piastów, Justyna Kowalczyk. Świetnie, ale my chcemy pokazać jeszcze walor letni tego miejsca. Funkcjonalność tras rowerowych. Nie wiem, czy w Polsce jest wybudowany inny tak nowoczesny ośrodek, z tak szeroką gamą uprawiania wszelakiego sportu. W centrum będzie można grać w piłkę nożną, biegać, jeździć na rowerze, a do tego będzie dostępna ścianka wspinaczkowa, sala gimnastyczna z boiskami do koszykówki i siatkówki, basen, centrum spa. Oprócz tego siłownie – typowo hotelowa oraz profesjonalna z hipoksją i hiperoksją. Na części zimowej trenażery, trasa biathlonowa, trasy narciarskie. Nie znam takiego drugiego ośrodka w Polsce.

A w regionie? Czechy, Słowacja – dla tego rynku też będziecie atrakcyjni?

Zdecydowanie będziemy liderem. Możemy się porównywać z najlepszymi kurortami w Europie. Uważam, że będziemy grać w jednej lidze z Aspen czy Ruhpolding. To europejski format. 

Wspomniał pan już o Biegu Piastów. To jedna z największych imprez w całym regionie. Jak ona zmieni się, mając do dyspozycji tak wielkie zaplecze?

To pytanie bardziej do szefostwa Biegu Piastów, natomiast z mojej perspektywy, to że wprowadzimy go w XXI wiek. Zawodnicy dostaną ciepłe szatnie, będą mogli skorzystać z oferty gastronomicznej, później z odnowy biologicznej. Część sportowców będzie mogła spać przy samej trasie biegowej. Zakładam też, że dzięki otwarciu stacji, większość będzie mogła dojechać na miejsce Kolejami Dolnośląskimi. 

Kolej do samego ośrodka to też coś niespotykanego w polskich realiach.

W Polsce nadal jest chęć ciągłego posiadania samochodu. Kolej ciągle się rozwija – w dobrym kierunku, co widać na przykładzie Dolnego Śląska, gdzie systematycznie rośnie ilość kursów. W tym kierunku powinniśmy iść, bo w każdy weekend droga krajowa nr 3 jest zablokowana. Ciężko jest dojechać do Jakuszyc. Dlatego warto postawić na kolej. Bezpiecznie dojechać z Wrocławia, Legnicy, Wałbrzycha. Chcemy uruchomić dedykowane połączenia weekendowe, żeby też napawać widokami. Kolej Izerska to jedna z najpiękniejszych tras kolejowych w Polsce. 

Ośrodek będzie z założenia i dla zawodowców, i dla turystów. Nie boi się pan, że robiąc projekt dla wszystkich nie spełni on podstawowych założeń?

Nie, bo wiem, co budujemy. Wiem, co robimy. To duża zasługa i odwaga zarządu województwa, że podjął taką decyzję, że chce zbudować taki ośrodek. Naszą rolą będzie sprawne zarządzanie, aby wszyscy goście czuli się tak jak w domu.

Na ile traktujecie ten projekt jak misję społeczną, a na ile biznes, który sam na siebie zarobi?

Oczywiście biznes i ekonomia w tym projekcie są bardzo ważne, niemniej jednak będąc projektem publicznym naszym zobowiązaniem jest misyjność. Chcemy przekazać ją przez walory edukacyjne i sportowe. Przede wszystkim chcemy utożsamiać się z tym miejscem i pokazać, że jesteśmy jego częścią. Już sam dworzec kolejowy jest tego wyrazem.

Chcemy być dostępni dla wszystkich – dla pana Kowalskiego, który od 40 lat przyjeżdża na Polanę Jakuszycką z termosem i kanapką, ale też dla nowych sportowców-amatorów, którzy przyjadą na weekend all-inclusive. 

Jaki jest konkretny cel na pierwszy rok działalności? Sukces będziecie mierzyć osobami, które przyjadą, czy może inwestorami ściągniętymi do inkubatora, a może w jakiś inny sposób?

Dla mnie największym sukcesem będzie pierwszy olimpijczyk z Polany Jakuszyckiej. Zawsze człowiek jest szczególnie dumny, kiedy widzi sukces osoby z jego regionu, dodatkowo wychowanego w takim ośrodku. 

Liczymy, że będziemy mogli pochwalić się nie tylko olimpijczykami-narciarzami, biathlonistami, ale też himalaistami. Ze względu na hipoksję, ściankę wspinaczkową i alpejski klimat w Jakuszycach nie trzeba będzie jeździć na obozy na drugi koniec świata, bo będziemy mogli wszystko odwzorować. 

Ma pan w swojej głowie marzenie, kiedy może to nastąpić? Czy to wybieganie zbyt daleko?

Proces szkolenia młodzieży jest długotrwały. Oczywiście, może trafić się talent, natomiast uważam, że to perspektywa kilku-kilkunastu lat, żeby to zafunkcjonowało. Liczymy na szybsze sukcesy, takie jak duże zawody rangi Pucharu Świata lub Mistrzostw Europy. Z taką myślą jest budowany ten ośrodek. 

Trasy ściśle konsultowaliście ze światowymi federacjami. Kiedy można spodziewać się rywalizacji na tym absolutnie najwyższym światowym poziomie na Polanie Jakuszyckiej. 

Wstępnie w 2024 mamy zaplanowane mistrzostwa Europy juniorów w biathlonie. To będzie pierwsza taka impreza. Realnie proces przyznawania takiego wydarzenia jak mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy czy Puchar Świata, gdybyśmy dziś rozpoczęli negocjacje, to kwestia 4-6 lat. W takim razie realne terminy to 2026-27 rok. 

Poza fantastycznym ośrodkiem, który będziemy mieli, musimy zmodyfikować trasy narciarskie. One są na bieżąco konsultowane z FIS i IBU, ale koncepcje zmieniają się na bieżąco. Aktualne projekty są przygotowane według najnowszych wytycznych i są konsultowane. 

Czym będzie inkubator ICT funkcjonujący przy ośrodku?

Będzie podzielony na trzy sekcje. Pierwsza, o której mówiłem wcześniej, to profesjonalne trenażery i siłownie z hipoksją, gdzie będzie można trenować przy obniżonej zawartości tlenu, a co za tym idzie wzmacniać wydolność swojego organizmu. To z myślą o zawodowych sportowcach.

Druga to Interaktywne Centrum Sportu. Coś na wzór Centrum Nauki Kopernik w Warszawie tylko na mniejszą skalę. Skupione wokół dyscyplin zimowych. Będzie można wejść do profesjonalnego bobsleja, skorzystać z symulatorów, na których trenują skoczkowie. 

Trzecia część będzie medyczna. Tam będziemy szkolić medyków pod specjalizację sportową i nowe technologie w sporcie. Chcemy mieć indibę, kriokomorę, żeby pokazać możliwości regeneracji po wysiłku fizycznym. 

Jesteście już po rozmowach z firmami z Dolnego Śląska, które mogłyby się tym zajmować?

Za wszystkie te strefy będziemy odpowiadać jako operator. Będziemy prowadzić wszystkie części ośrodka. Nie chciałbym, żeby to było nazywane hotelem. 

Udostępnij

Translate »