Suzuki opuści MotoGP po sezonie 2022?

Suzuki może niespodziewanie odejść z MotoGP po sezonie 2022. Dla klasy królewskiej to prawdziwy szok, a sytuacja na rynku transferowym w ten sposób robi się jeszcze bardziej szalona. 

Powtórka z rozrywki 

Suzuki już raz tak zrobiło – japoński producent niespodziewanie odszedł z klasy królewskiej po sezonie 2011. Wówczas decyzja ta była spowodowana globalnym kryzysem finansowym. Tym razem może być podobnie w związku reperkusjami związanymi z pandemią COVID-19. Zespół z Hamamatsu pozostawił w 2011 swoich zawodników na lodzie, mimo że miał z nimi podpisane kontrakty na kolejny sezon. Zawodnikiem etatowym Suzuki był wtedy tylko Alvaro Bautista, natomiast kierowcą z dziką kartą był John Hopkins, który wystąpił tylko w trzech rundach, z czego wystartował tylko w jednej – było to podczas Grand Prix Hiszpanii na torze Jerez, gdzie zastąpił kontuzjowanego Bautistę. W Czechach nie wystartował, a w Malezji wyścig nie został wznowiony po śmiertelnym wypadku Marco Simoncellego. Bautista na szczęście znalazł angaż w ekipie Gresini Racing na sezon 2012. 

Tym razem Suzuki nie przedłużyło kontraktu z Alexem Rinsem i Joanem Mirem, więc sytuacja z 2011 roku się nie powtórzy. Obecny stan rzeczy jest jednak o tyle dziwny, że Suzuki dopiero co podniosło się po nie najlepszym sezonie 2021, a przecież w 2020 japoński zespól zdobył dwa tytuły mistrzowskie. Nie jest to sytuacja, jak ponad dziesięć lat temu, kiedy odejście z MotoGP miało swoje uzasadnienie w kiepskich wynikach w poprzednich sezonach. Warto też dodać, że Suzuki zawarło porozumienie z władzami MotoGP na starty do sezonu 2026, więc nie może odejść z klasy królewskiej tak po prostu.

 

Po pojawieniu się plotek o odejściu Suzuki z MotoGP z końcem sezonu 2022, Dorna Sports oficjalnie skontaktowała się z fabryką, aby przypomnieć, że warunki kontraktu nie pozwalają na podjęcie takiej decyzji jednostronnie. Jednakże jeśli Suzuki odejdzie za porozumieniem stron, Dorna zdecyduje o odpowiedniej liczbie zawodników i zespołów ścigających się w klasie MotoGP od 2023 roku. MotoGP nadal cieszy się dużym zainteresowaniem ze strony oficjalnych fabryk, jak i niezależnych zespołów, które chcą dołączyć do stawki – oświadczyła Dorna Sports.

Karuzela transferowa wkracza na wyższy poziom 

Problem polega na tym, że zawodnicy byli już przygotowani do podpisania kontraktu i taka sytuacja sprawia, że muszą panicznie szukać zatrudnienia u konkurencji. Agent Joana Mira – Peco Sanchez przyznał, że jego klient, jak i on sam są bardzo zaskoczeni tą sytuacją. 

– Na ten moment nie otrzymałem żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Próbowałem się skontaktować z menedżerami zespołu, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. To niewiarygodne co się stało, zwłaszcza, że celem Joana było pozostanie w Suzuki. Wielu mówi o przejściu Joana do Hondy bądź Yamahy, ale prawda jest taka, że Joan chciał pozostać w Suzuki. Negocjacje były w zaawansowanej fazie, chciał tu zostać, to zawsze był dla niego priorytet. Teraz musimy odnaleźć się w sytuacji i sprawdzić alternatywy na sezon 2023, mogę jedynie powiedzieć, że Joan jest zszokowany. Myślę, że zarząd Suzuki podjął tę decyzję w ostatniej chwili, nie dając zespołowi czasu na reakcję – skomentował Sanchez.

Joan Mir był wielokrotnie łączony z Hondą, głównie przed debiutem w klasie królewskiej, natomiast Rins teoretycznie mógłby trafić do Yamahy za Franco Morbidelliego, który obecnie jest cieniem samego siebie. Z drugiej strony patrząc po charakterystyce jazdy, to właśnie Rins pasowałby bardziej do Hondy, a Mir do Yamahy. Warto jednak dodać, że tego typu przypuszczenia czasem się nie sprawdzały. Idealnym przykładem jest Pol Espargaro, który też pasował charakterystyką do motocykla Hondy, jednak patrząc po wynikach w tym sezonie i poprzednim, to nie do końca tak było. Natomiast w kwestii zespołów Dorna zapewne będzie szukała rozwiązania. Pojawiają się plotki, że do stawki klasy królewskiej dołączy BMW, ale na chwilę obecną bardziej prawdopodobne jest dołączenie ekipy Leopard Racing, która w niższych kategoriach święci triumfy od wielu lat. 

Fot. Materiały prasowe serii 

Autor: Maksymilian Marciniak

Udostępnij

Translate »