fifa balloon

Złota Piłka: Liczy się popularność, a nie osiągnięcia

Październik co roku jest okresem, w którym na świecie – a w szczególności w Europie – ożywia się dyskusja o Złotej Piłce, czyli nagrodzie przyznawanej przez „France Football” dla najlepszego piłkarza świata. Nie inaczej jest obecnie, choć jak zwykle nie brakuje kontrowersji i narzekania na formułę głosowania.

Złota Piłka to plebiscyt od lat wzbudzający duże emocje zarówno wśród nominowanych, jak i kibiców. Ostatnie lata to przede wszystkim walka pomiędzy Lionelem Messim i Cristiano Ronaldo, którzy w zasadzie głównie między sobą rywalizowali o to trofeum. Argentyńczyk zdobył je sześć razy i jest pod tym względem rekordzistą, a Portugalczyk ma o jedną statuetkę mniej i obsesję na punkcie tej nagrody.

Obu tym wybitnym zawodnikom w skali całej historii futbolu plany stara się pokrzyżować Robert Lewandowski. Pierwszy raz dużo mówiło się o nagrodzie dla „Lewego” za rok 2016, ale wówczas ostatecznie zajął bardzo odległe 16. miejsce, co dosadnie skwitował wpisem na Twitterze.



W kolejnych latach wcale nie było lepiej, choć Lewandowski im jest starszy, tym lepsze wykręca liczby i pobija kolejne rekordy. W 2020 roku praktycznie nie miał sobie równych, ale wtedy „France Football” pierwszy raz w historii postanowiło… nie przyznawać nagrody, ze względu na COVID i ograniczoną przez to liczbę spotkań.

Le cabaret trwa w najlepsze?

Bardzo ciekawie wygląda także obecna odsłona walki o to trofeum. Napastnik Bayernu Monachium pobił rekord Gerda Mullera, który wydawał się niemożliwym do pobicia w dzisiejszych czasach i strzelił 41 bramek w jednym sezonie Bundesligi. Ten wyczyn zrobił wrażenie na całym świecie, ale potem przyszło zaległe EURO 2020, gdzie reprezentacja Polski zawiodła – choć sam Lewandowski strzelił trzy bramki – a w międzyczasie Messi sięgnął z reprezentacją Argentyny po Copa America i był bohaterem spektakularnego transferu z FC Barcelona do PSG.

– Największym problemem kapitana reprezentacji Polski jest fakt, że gra w Bundeslidze, która nie jest tak popularna w krajach Ameryki Południowej, Afryki i Azji. Bayern Monachium nie robi tam takiego wrażenia jak Barcelona, Real Madryt, Manchester United czy nawet PSG, które mimo grania w Ligue 1 od lat kumuluje dużą liczbę gwiazd, z Neymarem, Mbappe i ostatnio Messim na czele. To sprawia, że szybko przybywa im kibiców na całym świecie, a to przekłada się na większe zainteresowanie mediów  – mówi Maciej Iwański, komentator TVP Sport, który od kilku lat jest przedstawicielem polskich dziennikarzy w plebiscycie Złotej Piłki

Afryka i Ameryka Południowa nie ogląda Bundesligi

Słowa Iwańskiego odzwierciedlają liczby. Statystyki oglądalności nie pozostawiają złudzeń – o ile w Azji popularność Bundesligi stale rośnie, to dalej jest jej daleko do rozgrywek Premier League, La Liga czy Ligi Mistrzów. W Afryce i Ameryce Południowej prawa do transmisji meczów najwyższej niemieckiej klasy rozgrywkowej nie są nawet w czołówce jeśli chodzi o wycenę praw sportowych. Powód jest prosty – tam poza rodzimymi ligami liczą się tylko Anglia, Hiszpania i Champions League.

Sama Liga Mistrzów to często za mało, by przekonać kapitanów kadr narodowych z tamtych krajów oraz żurnalistów do oddania głosu na Lewandowskiego. W głosowaniu udział biorą bowiem właśnie kapitanowie 180 reprezentacji zrzeszonych w FIFA oraz po jednym dziennikarzu z tego kraju. Każdy wybiera po pięć nazwisk z grona 30 nominowanych i ich klasyfikuje. Piłkarz umieszczony przez zawodnika/dziennikarza na pierwszym miejscu otrzymuje 6 pkt, drugi 4 pkt, trzeci 3 pkt, czwarty 2 pkt i piąty 1 pkt. Suma oczek decyduje o końcowej klasyfikacji.

– W tym miejscu dochodzimy do największego problemu. Niestety mecze Bayernu Monachium nie cieszą się taką popularnością w małych krajach na innych kontynentach, przez co bardzo często głosy nadchodzące właśnie stamtąd są absurdalne. Często dziennikarze z Afryki wskazują na pierwszych miejscach przedstawicieli tego kontynentu, nawet jeśli nie ma to żadnego logicznego uzasadnienia – powiedział Michał Pol, który głosuje w plebiscycie na Piłkarza Roku FIFA, czyli nagrody, do której światowa centrala piłkarska powróciła po tym jak przestała współpracować z „France Football” przy wręczaniu Złotej Piłki.

Popularność ważniejsza od osiągnięć?

Przykra prawda jest taka, że transfer Messiego do PSG odbił się szerszym echem, niż pobicie przez Lewandowskiego rekordu Müllera. Do tego Argentyńczyk w końcu osiągnął sukces z reprezentacją, został królem strzelców La Liga i sięgnął po Puchar Króla. Na dodatek od lata dzieli szatnię z Neymarem, Mbappe czy Sergio Ramosem i nawet jeśli nie pokazał jeszcze nic wielkiego w Paryżu, to jest o nim jeszcze głośniej niż dotychczas.

Bukmacherzy największe szanse dają Messiemu. Średni kurs na jego wygraną w tegorocznym plebiscycie wynosi około 1.5 do 1. Drugi jest właśnie Lewandowski – 3.50-3.80 do 1, a dalej wymienia się zdobywcę Ligi Mistrzów oraz świeżo upieczonego mistrza Europy Jorginho, jego klubowego kolegę N’Golo Kante, a także Cristiano Ronaldo czy Gianluigiego Donnarumę.

Jeśli wierzyć kursom, to rywalizacja o zwycięstwo będzie się toczyć pomiędzy Messim a Lewandowskim, z tym że Polak stoi w tym przypadku na znacznie gorszej pozycji. Zasięgi i popularność Messiego mogą być tutaj czynnikiem, który zrobi największą różnicę. Być może jest to czas na zmianę formuły głosowania, bo ta wedle wielu ekspertów jest mocno podważana, ale szefostwo „France Football” nie chce o tym słyszeć, zasłaniając się wieloletnią tradycją tego konkursu, którą jest także sposób wyboru najlepszego. Szkoda, że nie myśleli o „wieloletniej tradycji” w poprzednim roku, odwołując galę.

Fot. Ank kumar/Wikimedia Commons CC 4.0

Udostępnij

Translate »